Bo przecież trwa noc długich noży, choć dziennym się maskuje światłem! |
|
| Las Ardeński | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Las Ardeński Pią Mar 07, 2014 10:01 pm | |
| Pagórek, dół, pagórek, dół, strumyk, wciąż dół, pagórek, ścieżka w dół, ścieżka na pagórek. Las Ardeński wieczorem przypominał puszczę z bajki, zwłaszcza, gdy stało się przed jakąś małą, kamienną kapliczką, porośniętą mchem i bluszczem. Anioł na cokole rozpościerał skrzydła i wyciągał ręce w opiekuńczym geście. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech... a przynajmniej powinien. Deszcz i natura nie potraktowały rzeźby łaskawie i rysy twarzy niebiańskiej istoty wykutej w kamieniu zatarły się już dawno, dawno temu. Ornamenty ze ślicznych szat również przepadły, zostawiając ponurego anioła w stroju godnym kostuchy. Brakowało już tylko kosy, naprawdę. Lux westchnął ciężko. Nie pił dużo, nigdy, nie wypadało. Lampka wina (albo dwie, jeśli jest prawdziwa okazja), odrobina adwokatu czy likieru. I starczy. Ale teraz siedział pod kapliczką z butelką piwa, chowając w kieszeń wszystkie pozory i to, co wypada, a co nie przystoi niderlandzkiemu wielkiemu księstwu. Było źle, świat wariował, w powietrzu wisiała druga Wielka Wojna, jeszcze straszniejsza od poprzedniej, jeżeli wierzyć plotkom. A Luksemburg martwił się o to, co ów wojna przyniesie, jeśli... nie, nie jeśli. GDY przyjdzie. Martwił się, że nie może zrobić nic poza martwieniem się. Wyciągnął złoty krzyżyk spod koszuli i przyjrzał mu się uważnie. -...nie miałeś takich problemów, prawda? Nie martwiłeś się nigdy, że świat przestanie istnieć? - spytał jakby liczył, że Świętek mu odpowie. Nie odpowiedział. Trupy nie mówią. | |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Mar 08, 2014 1:31 pm | |
| - Świat nigdy nie przestaje istnieć. Może się zawalić, wszystko może się nagle obrócić do góry nogami, ale po jakimś czasie wróci do normy. Albo gruzy poprzedniego świata staną się nową normą.
Westfalia nie była zła. Emocje zdążyły opaść, a rozum podpowiadał, że złoszczenie się na Hitlera nic nie daje, nie licząc może idiotycznych, dziecinnych przepychanek. Teraz po prostu było jej smutno. Nie miała ochoty ani na spotkania z rodziną, ani na odwiedzanie kopalni. Potrzebowała ciszy, spokoju, odprężenia. Może w samotności dojdzie do jakichś wniosków albo wymyśli sposób na przemówienie Hitlerowi do rozumu. Ardeny były ciche, spokojne, zielone, do tego u niej w domu. Czego więcej chcieć? Szła przeróżnymi ścieżkami, zarówno tymi sporadycznie uczęszczanymi przez ludzi, jak i tajemniczymi, znanymi tylko tym, którzy spędzali w Lasach Ardeńskich znaczny fragment swojego życia. Ostatecznie spacerowała również i poza ścieżkami. Przecież się nie zgubi, a powalone drzewa i tajemnicze doły również były jej niestraszne. W tym miejscu szansa, że niepozorny dołek okaże się rozpadliną o głębokości pięciu metrów, była w przybliżeniu równa zeru. A nawet jeżeli, to co? Wpadnie, skręci sobie kark, zniknie bez śladu na kilka dni, zdenerwuje Hitlera, zmartwi tych, którym na niej naprawdę zależało, ale po może trzech dniach obudzi się bezpiecznie we własnym mieszkaniu. Ewentualnie w tym właśnie lesie. Jakikolwiek problem? Prawdziwym przypadkiem dotarła do kapliczki. Wiedziała o jej istnieniu, ale nie szła do żadnego konkretnego miejsca. Coś kazało jej się zatrzymać i przyjrzeć dokładniej mijanemu miejscu. No jasne, przecież tutaj nie było dwóch rzeźb, tylko jedna. Ta druga to Luksemburg. | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Mar 08, 2014 8:41 pm | |
| Gdyby Lux wypił tylko kilka łyków teraz pewnie tłumaczyłby się z tego, że i dlaczego pije. Ale nie wypił kilku łyków, o czym świadczyła pusta butelka obok niego, i napoczęta butelka w jego dłoni. W jego krwi było zbyt dużo alkoholu na głupią etykietę. -Hoi. - przywitał się krótko, unosząc butelkę w geście parodiującym toast. Uśmiechnął się bez wesołości. Jego oczy świeciły słabiej niż zwykle, co wskazywało na średni humor. Nawet po butelce piwa potrafił zauważyć, że Heike również nie jest w najlepszym nastroju i nie mówiąc nic więcej zrobił jej miejsce na bazie cokołu i wyciągnął w stronę Niemki butelkę piwa.
| |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Mar 08, 2014 9:30 pm | |
| Gdyby Lux był zwykłym śmiertelnikiem, pytanie o treści "Czy to jest alkohol?" byłoby jak najbardziej na miejscu. Heike nie zadała jednak tego pytania. - Servus - odpowiedziała zamiast rozpoczynać dyskusje o alkoholu i nieletnich personifikacjach. Henri wydawał się naprawdę przygnębiony. Niedobry to dzień, kiedy wszyscy się smucą. Uśmiechnęła się lekko i podziękowała za piwo. Co prawda po raz kolejny upijać się nie zamierzała - ale kiedy ktoś proponuje Niemcowi, do tego jednemu z landów, piwo, to się przecież nie odmawia. Usiadła obok Luxa na cokole i spojrzała na niego z uwagą. - A ty czemu jesteś taki smutny? | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Mar 08, 2014 10:11 pm | |
| Nie był nieletni, miał tysiąc lat. Był starszy od Prus, cholera, a nie chcieli dać mu ani prawa jazdy, ani likieru do ciasta z mirabelkami. Żywot frajera. Belgia i Holandia nie czepiali się o alkohol bo wiedzieli że Henri, chociaż tkwił w ciele dziecka, nie był dzieckiem. Większym problemem była dworska etykieta. Książę Kazamat nie powinien pić piwa pod kapliczką w środku lasu. Przynajmniej Heike przyjęła butelkę. Gdyby nie przyjęła, wyszedłby na alkoholika. A pić w towarzystwie to już tylko rekreacja, a nie upijanie się. -Bo dwie strony świata ostrzą noże, by skoczyć sobie do gardeł - odpowiedział z lekką chrypką - a ja mieszkam po środku. I moja siostra. I mój brat. W tym czasie mój najlepszy przyjaciel opowiada się po tej stronie, której zagrałem na nosie, wcześniej nazywając ich mordercami i szaleńcami. Napił się piwa. -A ty? | |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Mar 08, 2014 10:24 pm | |
| Ona doskonale wiedziała, że Lux ma więcej lat niż wszyscy alkoholicy niemieccy razem wzięci, ale i tak widok - było nie było - chłopca pijącego piwo pod kapliczką był nieco groteskowy. Jej starszy brat zaraz napisałby o tym balladę, poemat albo nie wiadomo, co jeszcze. - Cały czas ktoś ma ochotę przerobić kogoś na kotlety - odpowiedziała obrazowo. - Nie po raz pierwszy i nie ostatni. Gorzej, że tym razem głównym rzeźnikiem jest wódz kraju, którego częścią jestem. I nic nie mogę z tym zrobić. | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Nie Mar 09, 2014 2:41 pm | |
| Lux był teraz w takim stanie, że gdyby ktoś zamierzał ów stan udokumentować, to niechybnie oberwałby sztyletem albo wypił zatrute wino... ale to jak już Lux wytrzeźwieje zupełnie. Bo podchmielonego mało to obchodziło. -Bycie Duszą Narodu... czy tam landu, czy miasteczka, czy innej wsi, czegokolwiek, jest przereklamowane. Nic nie możemy zrobić. Nie mamy własnego zdania. Nie mamy wyboru. Ale jak ktoś kogoś zbombarduje, jak ktoś machnie kilka ludobójstw, to kto się będzie zwijał z bólu i wrzeszczał jakby go ze skóry obdzierali? My. Za kim to się będzie ciągnąć przez wieki? Za nami. Nie możemy nic. Mamy tylko ładnie wyglądać w mundurach i cierpieć, kiedy przyjdzie wojna, głód czy inna bieda. Prychnął, znów napił się piwa, po czym, profilaktycznie, znów podał butelkę Westfalii, bo inaczej wypiłby wszystko duszkiem przy następnym łyku. -Przynajmniej nie uważa, że jest bożym wysłannikiem* - mruknął Heinrich -...no, ostatnio nie uważał, ale on często zmienia zdanie. Co tym razem?
*poprzednia wielka księżna Luksemburga, Maria Adelajda, uważała się za wykonawczynię misji bożego pomazańca. Przez jej wariactwa prawie doprowadzono do upadku monarchii w Luksemburgu, ale na tron wstąpiła jej siostra, Charlotte, którą wszyscy lubili. | |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Nie Mar 09, 2014 10:24 pm | |
| Kiedy Luks kontynuował swoje wywody, Nadrenia zajęła się piciem. Trudno, że dzisiaj planowała być zupełnie trzeźwą przez cały dzień. Przez jedno... a teraz już raczej dwa... piwa świat się nie zawali. Nie jest przecież Saksonią, żeby leżeć pod stołem po takiej ilości alkoholu. - Mamy własne zdanie - mruknęła pod nosem. - Ale jakoś nikt nie chce go słuchać, bo przecież niespełna czterdziestoletni wódz na pewno wie lepiej od osiemsetletniej personifikacji. Duch danego terytorium, nawet najgłupszy, nawet jeżeli to Palatynat, zbiera przecież wiedzę tych wszystkich wieków, które przeżył. Ale co ja mogę wiedzieć, nie dość, że jestem tylko landem, to jeszcze kobietą. Zacisnęła dłoń na trzymanej butelce z piwem. Jak to zazwyczaj w przypadku układanek bywa, w oczy nie rzuciła się ta część, która istniała, a ta, której brakowało. A tak się składa, że Heike brakowało jednego z palców. - Nie tylko my mamy ładnie wyglądać i umierać. Z jakiej racji podczas wojny ja, nawet jeżeli zginę, po pewnym czasie wstanę, a ci wszyscy ludzie, którzy wcale tej wojny nie chcą... - urwała i upiła jeszcze trochę piwa. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. - Niewiele mu brakuje do uznania się za wybrańca, o ile już tego nie zrobił. Ach ta cukierkowa propaganda, wspaniały wybrany wódz narodu i inne duperele nie zgodne z prawdą bardziej niż paszkwile na Żydów! I jeszcze będzie sobie wojnę wywoływał, tylko dlatego, że ma sobie taką ochotę! | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Sro Mar 12, 2014 7:13 pm | |
| -Przynajmniej na większość z nich patrzysz z góry - zauważył - Chętniej się słucha kobiety, niż dzieciaka. Parsknął cicho śmiechem, pokręcił głową. Zerknął na butelkę, bo piwo. Zmarszczył lekko brwi. -Ludzie umierają, ale nie wracają. Umierają raz, i mają to wszystko z głowy... Miałaś tak kiedyś? Że czułaś się tym wszystkim tak bardzo, bardzo zmęczona? Ja czasem... czasem chciałbym być człowiekiem. Żyć po cichu i po cichu umrzeć, RAZ, a nie.... Bóg wie ile razy. Henri poprawił włosy. Popielata grzywka opadała mu na twarz i nic nie widział zza jej szarej kurtyny, lecz poprawianie nic nie dało, i włosy dalej robiły co chciały. Po trzech próbach Lux odpuścił. -...A w ogóle... to... czy on nie jest Żydem? Znaczy... jeżeli jego babcia od strony matki była Żydówką, to jego matka też była Żydówką, to wtedy... no, on też jest Żydem. Napił się jeszcze trochę piwa... chyba miał jeszcze jedną butelkę w torbie. Może. A może to była ta "jeszcze jedna"? -...Nie masz palca. - zauważył odkrywczo Henri, znów podając jej butelkę.
Ostatnio zmieniony przez Luksemburg dnia Pią Mar 14, 2014 6:56 am, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Pią Mar 14, 2014 3:18 am | |
| -Dzieciak, dzieciak... Dzieciakiem to ja byłam w średniowieczu. To akurat był bardzo przyjemny czas, na samym początku to Martin naprawdę zachowywał się jak starszy (a nie młodszy) brat - stwierdziła i wypiła odrobinę. - Potem byłam arcybiskupstwem i dopóki mieszkałam w klasztorze i sama jeszcze nie do końca wiedziałam, co właściwie mam robić, było spokojnie. Aż do kilku małych sprzeczek z Inkwizycją. "Nikt mnie jako personifikację nie traktował przez długi czas", chciała powiedzieć. Z drugiej strony jednak wcale nie miała ochoty o tym opowiadać, więc urwała i przez dłuższą chwilę piła piwo. Już druga butelka i nawet przestawała pamiętać o tym, że przecież dzisiaj miała nie pić. - Im dłużej żyję, tym częściej mam na to ochotę. Jeżeli ja personifikuję dwa regiony, to dlaczego nie miałby się znaleźć ktoś, kto by się nimi zajmował za mnie? Tyle że to jest bardzo egoistyczne myślenie i kiedy zaczynam dochodzić do tego typu wniosków, muszę się po prostu zająć czymś konkretnym. Chociażby iść na wojnę. Kiedy jestem generałem, oficerem, jakimkolwiek żołnierzem na froncie, wszyscy pozostali wierzą, że tak naprawdę jestem mężczyzną i tak właśnie mnie widzą. Heinrich Herrmann zaczyna faktycznie istnieć, przynajmniej do końca wojny. To dlaczego teraz tego nie zrobisz, zapytał wewnętrzny diabełek. Zamiast siedzieć i żalić się nad własną niemocą, pojeździsz sobie czołgiem albo polatasz Stukasem. Nie, przysięga na wierność Fuhrerowi była dla niej nie do przejścia. - To tylko głupie plotki. Nawet jeżeli mają w sobie jakąś część prawdy, to byłby w stanie potwierdzić je tylko sam Hitler, a on przecież tego nie zrobi. Może jeszcze Rut będzie coś na ten temat wiedzieć... Rut to dopiero była nieszczęśliwa personifikacja. Żyć kilka tysięcy lat, w wielu miejscu naraz i być przeganianą z miejsca na miejsce, do tego nierzadko pogromy, ataki, palenie synagog, wybijanie szyb... Ona musiała mieć naprawdę żelazne nerwy. Heike wyciągnęła przed siebie prawą rękę (znowu). Cztery palce, trzy całkowicie normalne, jeden lekko zniekształcony. Piątego brakowało zupełnie. - Masz na myśli to, że nam, duchom narodu, takie rzeczy powinny się zagoić? Tym razem tak się nie stało. Za którymś razem już nie został z niego ani jeden strzępek. | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Pon Mar 24, 2014 7:26 pm | |
| Pff... Średniowiecze. W Średniowieczu Lux był księciem, z którego Machiavelli byłby dumny. W średniowieczu Lux chodził w jedwabiach i złocie. W średniowieczu Lux miał wszystko, czego tylko zapragnął... a był najbardziej nieszczęśliwym dzieciakiem na świecie, zbyt zaangażowanym w politykę i intrygi, by móc się bawić jak inne dzieci i za bardzo wyuczonym dworskich manier, by rozumieć jakikolwiek czuły gest. Teraz było... lepiej. Czuł się lepiej. Mimo pustej, przegniłej rany zamiast serca, mimo koszmarów, przez które bał się spać... przynajmniej był osobą, a nie śliczną, drogą, porcelanową laleczką, niezdolną do uczuć, nie rozumiejącą, co to głód, ból, strach... a więc również co to szczęście, radość, spokój. Warto było? Może. A może byłoby łatwiej, gdyby w ten grudniowy wieczór 1437 roku Austria nie wahał się, tylko po prostu ściął mu głowę. Przynajmniej zrobiłby to szybko. -Nie, mam na myśli to, że z jakiegoś powodu go nie masz. Z jakiego? - spojrzał jej w oczy. Jego własne były w odcieniu butelkowej zieleni, a alkohol zabił cały blask, całe światło, które powinno się w nich tlić.
| |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Pon Mar 24, 2014 10:52 pm | |
| - Naprawdę chcesz to wiedzieć? - zapytała Heike i wypiła dosyć spory łyk piwa. Gdyby miała pod ręką kilka kieliszków wódki, w tym momencie wypiłaby i je. Jak to przed tego typu opowieściami, należy się wzmocnić. Oczywiście zadane przez nią pytanie było tylko odwleczeniem nieuniknionego. To oczywiste, że Henri chce o tym posłuchać. Czekanie na jakąkolwiek odpowiedź nie miało nawet sensu. - To była bitwa pod Gravelotte. 1870 rok - rzuciła dosyć nieobecnym tonem. Przymknęła powieki. - Blizny i inne stałe rany w przypadku personifikacji od razu kojarzą się z wielkimi bitwami, porażkami, klęskami, wydarzeniami tragicznymi. W takim wypadku powinnam była dostać w rękę wcześniej, może podczas wojny trzydziestoletniej. Albo później, już podczas Wielkiej Wojny. Bo nawet jeżeli Gravelotte to była straszna rzeźnia, to nie była to najgorsza bitwa, w której brałam udział. To nie była nawet przegrana bitwa, bo w końcu to my ją wygraliśmy. Tutaj chodzi jednak o coś zupełnie innego. Wyciągnęła dłoń przed siebie i rozprostowała ją. Przyjrzała się jej dokładnie, z namaszczeniem. Po najmniejszym palcu nie było nawet śladu. Nie jakby został odrąbany, odstrzelony czy zniszczony w inny sposób. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że jego tam nigdy nie było. Ile razy od tej pory ciało Nadrenii przechodziło pełną rekonstrukcję? Za którym razem było już jasne, że nie ma co liczyć na odzyskanie piątego palca? Za pierwszym. - To jest moja przestroga na przyszłość, żeby nigdy więcej nie prowadzić bezsensownych wojen.
Ostatnio zmieniony przez Nadrenia-Westfalia dnia Sro Kwi 02, 2014 8:09 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Czw Mar 27, 2014 9:58 pm | |
| -Ja, naprawdę. - opowiedział cicho. Milczał dłuższą chwilę. Jaką przestrogą była jego własna blizna? Żadną. Przypominała tylko, jak słaby się stał. Jak nie sięga do pięt nawet cieniowi dawnej potęgi. -...wojny są bezsensowne. Są, były, będą... Jedna z niewielu teorii, którą głosiłem jeszcze przed utratą... wszystkiego. Było lepiej i łatwiej, kiedy moi ludzie nie musieli iść na śmierć. Ani ludzie Bel i Holandii. - prychnął cicho - ...co nie przeszkadzało wysyłać na śmierć innych. Ludzi Gilberta. Burgundii. Czech... n-nawet Świętka... Przy tym ostatnim załamał mu się głos. Miał w życiu dwóch prawdziwych przyjaciół. Jednego z nich uważał prawie za brata. Świętek dał mu imię, wiarę, władzę... a Henri manipulował nim w najperfidniejszy możliwy sposób, tyle lat wykorzystywał jego pozycję do własnych celów. Mimo to, Świętek wciąż był przy nim. ...a Henri go zawiódł. Nie było go przy nim w 1806, a powinien być. Powinien mu pomóc. Powinien go wspierać. Nie wspominając już o tym, że czasami żałował, że to Świętek przepadł na wojnie, a nie on. Świętek był dobry. Był wspaniały od początku. Dobre serce Henriego opierało się głównie na wyrzutach sumienia i desperackich próbach odkupienia swoich błędów. Śmierć na wojnie... to by była dobra spłata długu. Ale nie. Bóg zabrał Świętka. -...nie ma nic dobrego w wojnie. - powiedział, już pewniejszym głosem. - Z wyjątkiem jej zakończenia. | |
| | | Nadrenia-Westfalia
Płeć : Liczba postów : 134 Skąd? : Zagłębie Ruhry.
| Temat: Re: Las Ardeński Sro Kwi 02, 2014 8:37 pm | |
| - To prawda, że z perspektywy szeregowego żołnierza każda wojna jest bezsensowna - przytaknęła Heike. -Jednak wydaje mi się, że kiedyś mimo wszystko one miały więcej sensu. O co właściwie była Wielka Wojna? Jakie ten cholerny habsburski książę miał znaczenie dla innych mocarstw? Wzięła głęboki oddech. Wielka Wojna była pierwszym zaprzeczeniem jakiejkolwiek nauki wyniesionej z Gravelotte. Ale czy nie myślała o tym każdego dnia, widząc kolejnych Friedrichów idących na śmierć? Tych, którzy w równym stopniu co on nie wiedzieli, dlaczego i za co muszą umrzeć? - To prawda, że on i tak by kiedyś zginął - rzuciła do siebie. Nie było wątpliwości, że teraz wcale nie ma na myśli Świętka. - Ale może przeżyłby tę przeklętą rzeźnię, gdyby nie osłaniał mojego nic niewartego, odnawialnego życia. Dopiero po chwili dotarło do niej, że Luksemburg też coś powiedział. Po jeszcze dłuższej, co właściwie powiedział. - Kiedy HRE miał jakiekolwiek znaczenie, ja go nie miałam. Przy takiej rzeszy podległych mu personifikacji, obdarta siostrzyczka Martina wcale się nie liczyła, a potem... państwo biskupie... | |
| | | Luksemburg
Płeć : Liczba postów : 35 Skąd? : Casamates du Bock
| Temat: Re: Las Ardeński Sob Kwi 19, 2014 2:05 pm | |
| Słuchał jej w milczeniu, zastanawiając się nad jej słowami nieco dłużej, niż zastanawiałby się przed wypiciem całego tego piwa. Przymknął oczy i patrzył w las. -...zastanawia mnie tylko, co by powiedział... na to wszystko. Co by zrobił, gdyby wiedział o Wielkiej Wojnie, o tym, co się stało z jego ziemią, o tym że zamek, w którym wybrał mi imię... Wdech, wydech. Uspokój się. To minęło. Żal ci serca nie zwróci. ...ale jeżeli to wszystko przeszłość, to czemu rana w miejscu serca wciąż bolała? Dłoń Henriego powędrowała na koszulę jakby chciał upewnić się, że rana już nie krwawi. Nie krwawiła... ale ból pozostał. Pozostał chłód. -...czy byłoby mu nas szkoda, czy byłoby mu za nas wstyd? | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Las Ardeński | |
| |
| | | | Las Ardeński | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|